Są to wiersze, które napisałem na przełomie lat 2006/2007.
Życie spłatało mi figla. Zmusiło do przemyśleń i wewnętrznej przemiany.
Groził mi paraliż czterech kończyn. Musiałem poddać się operacji. Przyparty do muru faktu, ległem na ołtarzu przeznaczenia. Bezbronny jak dziecko, które w rzeczy samej nie decyduje o sobie. Zawalił się mój świat. Był strach i łzy. Przetrwała wiara i nadzieja oraz przeświadczenie, że największym darem dla człowieka jest człowiek. Deska ostatniego ratunku, której warto się uchwycić.
Z lekcji tej nauczyłem się jednego, że nie możemy obok siebie przechodzić obojętnie.
Cykl wierszy "Po drugiej stronie stołu" dedykuję ludziom, którym powierzyłem swój los. Szczególnie dla Pana Profesora Heliodora Kasprzaka.
Dziękuję Wam, znanym mi i nieznanym, każdemu z osobna, za okazane dobro i życzliwość.
Osądzony
Po stokroć zabiłem Boga...
Dziś będąc skazany przez los
czy godzien jestem
prosić o łaskę
W chorobie
I choć świat się jeszcze
nie zawalił
Przygasłem...
Nęka mnie obawa
przed tym, co jutro
być może
I to
czy mam prawo
pokładać
w Tobie nadzieję
Na stole operacyjnym
Z nadzieją spoglądam
na człowieka
co ostrze bierze w dłonie
by życiu nadać sens
Z ufnością patrzę w oczy
tulącym do snu
Spraw Panie
by ich trud
a moje cierpienie
stało się modlitwą
Obudź mnie o poranku
lepszym człowiekiem
Pod narkozą
Podczas zabiegu
śnił mi się
piękny sen...
Maki czerwone
chabry, stokrotki
i fiołki...
Przerwał go
kobiecy głos:
- oddychać proszę
proszę oddychać!
Przesłanie
Twój uśmiech
budzi do życia
ptaki...
Uśmiechaj się
do ludzi
Ożyje w nich
nadzieja
lepszego jutra
Gdyby...
Jak smutny
byłby to czas...
Gdybym stanął
przed Twoim
Obliczem
z pustymi
rękoma
ladne wiersze, troche smutne i bardzo religijne :)takze osobiste. Trudne dla mnie jako niewierzacego do przyjecia, ale nic to.
OdpowiedzUsuńDziękuje za miły komentarz.
OdpowiedzUsuń