sobota, 21 stycznia 2012

Dzisiaj przy grobie pożegnałem Eugeniusza Mikołajczyka słowami

Poznałem Genia dwadzieścia lat temu na deskach Chojnickiego Domu Kultury.

Przygarnąłeś mnie pod skrzydła Niepokornego Teatru.
Słowo Niepokorni ma tu duże znaczenie.
Nauczyłeś mnie biegać na szczudłach. Wdrożyłeś w tajniki teatralnego kunsztu.
Pracowaliśmy ciężko… 
Potem, wyszliśmy na ulicę. 

Jakie było zdziwienie wśród mieszkańców? 
Kosz na śmieci, latarnia uliczna stawały się ważnym teatralnym rekwizytem. Przypadkowy przechodzień aktorem chwili. Rynek sceną…

Genio w swojej wędrówce prowadził nas dalej i dalej...
Przetarliśmy szlak na rynki dużych miast. Bawiliśmy publiczność w Jeleniej Górze podczas festiwali,  na rynkach: Krakowa, Wrocławia, Bydgoszczy… Długo by wymieniać.

Tak, to był dobry czas. I co najważniejsze. Tu na miejscu w Chojnicach mieliśmy swój festiwal teatrów. Chociaż rzucano nam kłody pod nogi… 
Pamiętam Genio siedział smutny, pił mocną kawę i palił papierosa. Festiwalu nie miało już być. Wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Byliśmy niepokorni i w walce o teatralne idee niepokonani. Ale to już jest historia.  

Potem, rzecz normalna, nasze drogi się rozeszły. Ożeniłem się, poszedłem w lokalną politykę. A Ty Geniu dalej zarażałeś teatrem następne pokolenia Niepokornych.

Przed Świętami Bożego Narodzenia spotkałem Ciebie Geniu.
Długo rozmawialiśmy.  Kto by pomyślał, że po raz ostatni.

Mieliśmy w tym roku popracować wspólnie na rzecz 20 rocznicy wyjścia Niepokornych na chojnickie ulice i place. Mieliśmy popracować!!!

A Ty Geniu niespodziewanie schodzisz ze sceny?…
Tego nie było w scenariuszu…

Fot. Zbigniew Prochowski


Zakończę fragmentem wiersza mojej przyjaciółki Elżbiety Nowosielskiej.

W każdej chwili
spoglądam w to miejsce
po Tobie
Ocalałeś… w słowach trudnych
Długo uczę się ich
na Twoje podobieństwo
Ocalałeś
w słowach najpiękniejszych
Przetrwałeś w tęsknocie
która pomnik Ci rzeźbi…

Żegnaj Eugeniuszu.


Fot. Zbigniew Prochowski




Zajrzyj tu:  Gazeta Pomorska

piątek, 20 stycznia 2012

Dwadzieścia lat temu wyszliśmy z teatrem na ulicę

Z ogromnym smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci Eugeniusza Mikołajczyka. Instruktora teatralnego Chojnickiego Domu Kultury. Zmarł 19 stycznia 2012 roku. 

To dzięki Geniowi na chojnickich ulicach i placach chojniczanie oswajali się z teatrem ulicznym. Teatr był jego życiową pasją. Miałem przyjemność i zaszczyt być jednym z wielu aktorów Teatru Niepokornego, którego był założycielem i opiekunem. Zagrałem w trzech spektaklach: "Wysłannicy Mistrza Kościeja", "Papierowi kochankowie" i "Przeznaczenie". 

Wycinek prasowy z miesięcznika "Dziewczyna" nr 12/1993
Przez krótki czas Teatr Niepokorny nosił nazwę  Teatr 3 Nurtu.

Z Geniem przetarliśmy szlak, biorąc udział w Festiwalach Teatrów Ulicznych w Jeleniej Górze. Bawiliśmy publiczność na wielu rynkach miast. Krakowa, Wrocławia, Bydgoszczy... długo by wymieniać.

Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia spotkałem Genka, całkiem przypadkiem, na przedświątecznych zakupach.  Kreślił plany by zebrać w tym roku wszystkich Niepokornych. Długo rozmawialiśmy. Kto by pomyślał, że po raz ostatni...

Powiadają, że nie ma ludzi niezastąpionych. To jest nieprawda.

Nie mogę dzisiaj zebrać myśli. Odczuwam ogromny żal, smutek i pustkę. Straciliśmy fajnego człowieka. Żegnaj Eugeniuszu.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

XX Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Chojnicach.


Byłem 8 stycznia br. wraz z moją małżonką w hali Centrum Park na koncercie Reprezentacyjnej Orkiestry Sił Powietrznych z Poznania, zorganizowanym  z okazji finału WOŚP. Wśród widzów byli starosta Stanisław Skaja, wójt Zbigniew Szczepański i burmistrz Arseniusz Finster. Z tego co mówili konferansjerzy do tego przepięknego występu przyczyniły się wszystkie trzy samorządy. Muszę przyznać  byłem im wdzięczny. Koncert jak zawsze był cudowny. W moich oczach zakręciły się łzy... 
Przy tej okazji przypomniała mi się pewna historia sprzed dziewiętnastu lat.





Dlatego, że kocham te moje Chojnice i tych ludzi co w nich mieszkają - choć nie zawsze mnie rozumieją - czuję się w obowiązku ją Wam przybliżyć. Chciałbym, aby przede wszystkim dzisiejsza młodzież poznała początki tej szczytnej imprezy w naszym mieście, podczas której zbiera się pieniądze na sprzęt dla chorych dzieci.

Początki wcale nie były takie łatwe. Chojnickiej młodzieży władze Chojnic pokazały drzwi i nie zezwoliły na zorganizowanie w Chojnickim Domu Kultury koncertu. Pozostawiono ich samym sobie. Koncertu nie było. Ale... to była ekipa. Zbiórkę pieniędzy i tak przeprowadzili. W dniu 3 stycznia 1993 roku podczas akcji zebrali środki, które zostały przelane na konto "Funduszu na Rzecz Dzieci z Wrodzonymi Wadami Serca". Dwa przekazy w kwotach 9.800.000 i 1.700.030 złotych.

Jeszcze wieczorem, 8 stycznia 2012, zadzwoniłem do mojego dobrego kolegi z dawnych lat Lucjana Bukowskiego, który był jednym z organizatorów tamtej zbiórki, aby przypomniał, kto 19 lat temu, rozkręcił w Chojnicach to wszystko. I by opowiedział co pamięta z tych wydarzeń. Lukas się wzruszył. Bo przygotowania to była gorzka do przełknięcia pigułka. Wspólnie z Lukasem odświeżyliśmy pamięć. Przypomniały się następujące osoby: Rafał Zabrocki, Magdalena Michorzewska, Bartek Nowak, Karol Schreiber (już nie żyje), Gośka (dzisiaj Grzempa). Lucek stwierdził, że było jeszcze więcej osób. Niestety nie mógł ich sobie przypomnieć. Co pamiętał doskonałe? Nie mieli identyfikatorów,  nalepek z serduszkiem, puszek do pieniędzy...
Za to, Pani Alicja Michorzewska, mama Magdy, która miała sklep spożywczy przy ul. 31 stycznia, dała im całe reklamówki lizaków w kształcie serduszka. Rozdawali je ludziom, a w zamian w reklamówki wrzucano im datki. Komisyjnie pieniądze zliczyli: Lucjan Bukowski, Magdalena Michorzewska i Rafał Zabrocki. Jaka wielka była ich radość, że chojniczanie obdarzyli ich tak wielkim zaufaniem. 
Wtedy był straszny mróz. W sklepie Pani Alicji mogli się ogrzać, wypić gorącą herbatę.

W chojnickiej prasie bulwersującą postawę chojnickich władz opisywano przy okazji innej sprawy. Dotyczyła wykreślenia z kalendarza imprez II Festiwalu Teatrów Ulicznych. Z mojej inicjatywy Zarząd Miasta spotkał się z chojnicką młodzieżą 19 lutego 1993 roku w Urzędzie Miejskim (wtedy przy ul 31 stycznia). Oj, działo się tam, działo... Powinienem mieć w moim archiwum nagranie wideo z tej wizyty, podczas której poruszono kwestię festiwalu teatrów i WOŚP.

Po tym spotkaniu ukazało się dość dużo artykułów. Chociaż wcześniej był  w "Gazecie Chojnickiej" z 22  stycznia 1993 r.  list Magdy Michorzewskiej pt. "Nieformalny odruch serca". Oto fragmenty:

"Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy" to hasło znane dziś prawie każdemu. W nas (piszę jako przedstawicielka grupy chojnickiej młodzieży) budzi wiele sprzecznych uczuć. Z jednej strony, miłe zaskoczenie i sympatię do mieszkańców Chojnic, z drugiej - ogromny żal i rozczarowanie w stosunku do władz naszego miasta".

"Stanęliśmy w miejscu bardzo zniechęceni do wszelkiego rodzaju instytucji. Zastanawialiśmy się, czy kiedykolwiek uda się komuś przełamać impas niepomyślnych prób zorganizowania czegokolwiek w naszym mieście, bo według nas ci wszyscy ludzie, którzy mogliby, a nie chcieli nam pomóc, stanowili barierę nie do pokonania. Poznaliśmy straszne uczucie, jakim jest niemoc, bezsilność. Sytuacja stała się trudna w momencie, kiedy chcieliśmy pomóc tym dzieciom, a ktoś inny nie pozwolił nam na to".

"To my, młodzież, bulwersująca wyglądem, pijąca, bijąca, niszcząca, zła, bezmyślna, żadna. Takimi widzą nas ci, których cały wysiłek i poświęcenie w tej wielkiej akcji miał się ograniczyć do jednego słowa: róbcie! Widocznie chcieliśmy zbyt wiele, ale kto z nas przegrał, to pokaże czas".

"Składamy serdeczne podziękowania mieszkańcom Chojnic, którzy nam zaufali i ofiarowali swoje pieniądze, p. Alicji Michorzewskiej za ogromną pomoc, załodze Banku Gdańskiego oraz wszystkim, którym te podziękowania się należą". 

Ps. Dzisiaj Magda jest policjantką pracującą w Wydziale d/s Nieletnich w Chojnicach. 
Gorąco pozdrawiam wszystkie dinozaury. Mnie jakoś do dzisiaj nie przeszło. :)





A w moim archiwum mam wiele wycinków prasowych z tamtych i obecnych lat. Dla ciekawostki dopowiem, że w "Zeszytach Chojnickich nr 24/2009" Olgierd Buchwald napisał artykuł "Chojnicki samorząd terytorialny I kadencji w lokalnej prasie. Analiza działalności społecznej i politycznej". W nim na stronach 36 i 40-41 dowiecie się trochę więcej o konflikcie władz z młodzieżą. Zachęcam do przeczytania.




piątek, 6 stycznia 2012

Ratuszowe dojarki pójdą w ruch

"Moje słowo droższe od pieniędzy" mówił Kazimierz Pawlak z kultowego filmu "Sami swoi". 
Ile warte jest słowo chojnickich władz? Tyle, co splunąć na ziemię. 

W "Czasie Chojnic" 5 stycznia 2012 roku ukazał się artykuł pt. "Miasto postawi parkometry przy placach Emsdetten i Piastowskim". Można się z niego dowiedzieć, że płatne parkowanie w tych miejscach zacznie obowiązywać od lipca 2012 roku.

Jak widać temat wraca. Wniosek, by objąć opłatą Plac Emsdetten, zgłosiła już w 2010 roku na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska, radna Renata Dąbrowska. Wtórował radny Antoni Szlanga. Wniosek przyjęto jednogłośnie. Za wnioskiem głosowali między innymi obecni radni: Renata Dąbrowska, Antoni Szlanga, Stanisław Kowalik, Gabriela Wegner, Józef Skiba, Edward Gabryś i... Bogdan Kufel. Tak, tak, drodzy nauczyciele, Bogdan Kufel.

Burmistrz Arseniusz Finster ostrzy sobie jeszcze zęby na bezpłatny parking przy starostwie. Przyznam, że tam rzeczywiście jest ciasno i problem z zaparkowaniem. Mnie taka decyzja nie dziwi. Tylko, że przede wszystkim o kasę chodzi. Miasto zadłużone. Czas spłacać kredyty, a pieniędzy jak na lekarstwo. Mści się szastanie publicznym groszem na prawo i lewo. Podać przykłady? Nie będę powtarzał się.

Przypomnę ciekawsze fragmenty dyskusji na temat płatnego parkowania z sesji Rady Miejskiej z 20 grudnia 2006 roku.

  Burmistrz A. Finster: "dodam, że na wszystkich parkometrach chcemy zamieścić informację, na całej strefie, że jest bezpłatny parking przy starym szpitalu, dojazd od ulicy Okrężnej. Czyli nie jest tak, że ktoś, kto postawi samochód od razu ma zapłacić, on może wybrać. Ale znowu nie jest tak, jak ktoś napisał w Gazecie, że zmuszony będzie zostawić samochód w Lasku Miejskim i przejść na pieszo do miasta, to już jest po prostu niegrzeczne i nieetyczne, bo tak nie jest". 

  Radny Jaruszewski zapytał, czy opłaty z parkometrów zasilają fundusz Straży Miejskiej? W końcowej części wypowiedzi burmistrza  można było usłyszeć: "w pewnym sensie zasila ten zwiększony koszt zatrudnienia w Straży i w tej części on rzeczywiście jest konsumowany, ale w pozostałej części jest na remonty".

    Przyznam, że nie chciało już mi szukać się wypowiedzi z wcześniejszych lat. Ale zapytajcie nauczycieli z Gimnazjum nr 2 i Szkoły Podstawowej nr 1, gdzie wskazywano im niepłatny parking, gdy objęto opłatą Plac Jagielloński? Odpowiedzą, że Plac Piastowski.
  Wierzycie radnym, burmistrzowi, że chodzi tu tylko o rotowanie pojazdów w strefie, aby można było gdzie postawić samochód. Ja nie wierzę. Tu chodzi - w myśl znanego przysłowia - o pieniądze. I mam na to dowód. Czas Chojnic j/w: "Opłaty za parkowanie uderzą głównie w osoby, które pracują w centrum Chojnic. -Ale one nie parkują, tylko garażują tu swoje samochody - dodaje Tadeusz Rudnik. Jeśli pracujący w centrum dalej chcieliby parkować, ale już w strefie płatnej, mogą wykupić roczny abonament. Opłata wynosi 500 złotych".
Dobra rada komendanta Straży Miejskiej w Chojnicach. Wyjdzie taniej. Wykupić roczny abonament i "garażować" do woli. Tylko dlaczego burmistrz Finster ma "garażować" w centrum za darmo?  W tym miejscu muszę zacytować burmistrza. "To już jest po prostu niegrzeczne i nieetyczne". 
Moim zdaniem niech płaci, jak inni dojeżdżający do pracy. Nie zarabia, jak wielu chojniczan, 1 tysiąca złotych z kawałkiem.


A tak na marginesie.
Zastanówcie się zmotoryzowani chojniczanie czy nie warto zaprotestować przeciwko zachłanności rajców miejskich? Zalegalizować protest i sparaliżować pojazdami, np. przez godzinę, część miasta. Trzeba o tym pomyśleć...


.