poniedziałek, 20 lutego 2012

Jak ucywilizować relacje władzy ze społeczeństwem

Złożyło się, że nie tak dawno zostałem przewodniczącym Stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność. 
Moim poprzednikiem był Michał Januszewski za którego rządów przeprowadzono w Chojnicach prawybory do parlamentu. Muszę przyznać, że było to udane przedsięwzięcie. 

Moja misja sprowadza się do zainicjowania zmian w Statucie Miasta Chojnice, które stworzą mieszkańcom możliwości występowania z obywatelską inicjatywą uchwałodawczą. I druga propozycja, by na stałe w porządku obrad Rady Miejskiej znalazł się punkt: wnioski obywatelskie. 
Najciekawsze jest to, że od samego początku temat trafia na opory ze strony chojnickich radnych. Jakby im w przyszłości, gdy przestaną pełnić tą funkcję, nie miałyby służyć te demokratyczne narzędzia? Uniemożliwiono nam uzasadnić na sesji rady w miesiącu styczniu nasz wniosek. Tematem miały zająć się komisje. Po co wszystkie? Chyba po to, aby rozmydlić temat. W moim odczuciu  najodpowiedniejszą byłaby Komisja do Spraw Społecznych. Nie zostaliśmy zaproszeni na żadną z nich. Te które zajmowały się naszym zagadnieniem opowiedziały się przeciw. 
Postanowiłem przedstawić całą sytuację na konferencji prasowej, którą co piątek organizuje burmistrz Arseniusz Finster w swoim gabinecie. Muszę przyznać, że nie robił przeszkód, abym mógł zaprezentować stanowisko mediom. Mało tego pomysł nasz w połowie przypadł burmistrzowi do gustu. Pierwsza jego część. Zdystansował się też do opinii prawnej dyrektora generalnego urzędu w sprawie naszego wniosku
Zadeklarował, że przekonywał będzie radnych, aby pojawili się na otwartym spotkaniu organizowanym przez nas w ratuszu w dniu 29 lutego o godz. 17.00. Tematem będzie przede wszystkim kwestia zmian w statucie wychodzących na przeciw mieszkańcom. Od ręki też przystał na nieodpłatne udostępnienie sali obrad. Muszę przyznać - piękny gest.

Tak ja, jak również inni mieszkańcy czy organizacje pozarządowe w szczególności Wspólna Ziemia, jak również Arcana Historii mamy przykre doświadczenia w relacjach z Radą Miejską.  Za ten stan czynię odpowiedzialnym przede wszystkim władze Chojnic, które stały się hermetyczne, "wszystko najlepiej wiedzące" i w moim odczuciu,  niewrażliwe społecznie. 
Z czasem zaczęły narastać złośliwości wynikające z niemocy przebicia się w dyskursie publicznym. Muszę przyznać, że niejednokrotnie ulżyłem sobie na moim blogu. Gdy tu piszę odreagowuję. Zdarza mi się w odwecie "dowalić". Oczywiście w granicach kultury wypowiedzi. Tak przynajmniej sądzę. 
Uznałem, że należałoby owe relacje ucywilizować. Taka refleksja nasunęła mi się, gdy zaczepił mnie w ostatnich dniach jeden z działaczy Solidarności. Z ogromnym żalem powiedział: "panie Jacku w Chojnicach pękło, jak bańka mydlana, wszystko o co walczyliśmy. Buta tej rady nie zna granic". Co miałem powiedzieć? Faktycznie obserwuję od kilku lat niepokojące zjawisko uniemożliwiania obywatelom i ich organizacjom zabierania głosu na sesjach rady.
Gdy przewodniczącymi Rady Miejskiej byli Stanisław Sobczak czy Józef Pokrzywnicki standardy były inne, bardziej pro obywatelskie. Niestety popsuło się. Obecnie należy dążyć, aby ucywilizować te relacje. Relacje władzy ze społeczeństwem i jego organizacjami. Warto podjąć ten trud. 

środa, 15 lutego 2012

Historia siostry Adelgundy Tumińskiej

Dzisiaj przypada 67 rocznica tragicznej śmierci siostry Adelgundy Tumińskiej. Ktoś z moich czytelników pozostawił pod ostatnim wpisem link, który zaprowadził do...


niedziela, 12 lutego 2012

W którą stronę pójść?...

Arcana Historii powiadomiły władze Chojnic o proteście, który zostanie zorganizowany w dniu 14 lutego przy Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich. Stowarzyszenie nie akceptuje oddawania przez władze Chojnic pokłonu przed pomnikiem „Bohaterów ZSRR” i czerwoną gwiazdą, która jest symbolem systemu totalitarnego. Członkowie organizacji uważają, że burmistrz Arseniusz Finster na tego typu ceremoniach reprezentuje ogół mieszkańców. Nie podoba się im, że przed kilkoma laty wprowadził zwyczaj oficjalnego i podniosłego składania kwiatów pod pomnikiem. Nie zgadzają się  z Jego postawą, czego od lat zdaje się nie zauważać. Najgorsze jest to, że nie zamierza na krok ustąpić. A to eskaluje konflikt i zadrażnia sytuację. Taka postawa doprowadza do rozdrapywania starych ran, zadając ból osobom i ich rodzinom, których dotknęła krzywda ze strony czerwonoarmistów. Rodziny poległych żołnierzy radzieckich także czuć się mogą niekomfortowo. Oby nie doszło do międzynarodowego skandalu. Za ten stan rzeczy odpowiedzialny, moim zdaniem, będzie chojnicki ratusz. Być może już dziś w tej sprawie potrzebny jest mediator. Być może...

Jakoś nie przypominam sobie, by czynili tak poprzedni burmistrzowie. Owszem na mogiłach żołnierzy paliły się znicze, cmentarz był uporządkowany i zadbany. I nikomu to nie przeszkadzało. Członkowie stowarzyszenia nie mają nic przeciwko pamięci o poległych żołnierzach radzieckich, bo im jako ludziom i ich mogiłom należy się szacunek przynależny człowiekowi.

Zaistniały konflikt władz Chojnic z częścią mieszkańców i ich organizacjami, które wystąpiły przed rokiem z petycją w sprawie zmiany kontrowersyjnego napisu na obelisku - "Bohaterom ZSRR" - spowodował, że coraz więcej osób zaczęło interesować się prawdziwą historią okresu wojennego i powojennego. Ludzie zaczynają opowiadać jak naprawdę było. Okres PRL-u zakłamywał wiele prawd. Dzisiaj pewne fakty historyczne zaczynają pojawiać się w "świetle dziennym".


Dla wielu chojniczan dzień "wyzwolenia" 14 lutego 1945 roku stał się tragiczny w skutkach. Ludzie z czerwoną gwiazdą na czapkach,  którzy wkroczyli do miasta mordowali, gwałcili i ograbiali mieszkańców. Zaczęły się wywózki ludności na Sybir. To są fakty niezaprzeczalne.

Nie tak dawno rozmawiałem z jedną chojniczanką, która przywołała wspomnienia swojej babki, której chciano uciąć palec, by tylko zabrać obrączkę. Wyrzucono jej dwuletnie dziecko z wózka, by sprawdzić czy nie ma tam przypadkiem ukrytych kosztowności. A i moje babki opowiadały, jak musiały ukrywać się, aby nie zostać zgwałconymi przez żołdaków. Jak sądzę wiele dramatycznych historii można by usłyszeć o tym okresie. 

Ja chciałbym przybliżyć tragiczny koniec siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek w Chojnicach. Mowa o siostrze Adelgund Kunegundzie Tumińskiej, która została zamordowana przez sowietów 15 lutego 1945 roku w kotłowni chojnickiego szpitala. 

Te zdjęcia znajdują się w przedsionku Domu Sióstr Franciszkanek w Chojnicach.


Tak się składa, że obecnie w Bazylice Mniejszej w Chojnicach prezentowana jest wystawa, której obszerny fragment poświęcony jest właśnie tej siostrze.




Na kartach tejże wystawy czytamy: "14 lutego 1945 roku S. Adelgund wraz z S. Adrianą Wenta musiała towarzyszyć radzieckim żołnierzom w lustracji szpitala. Gdy przechodzili korytarzem jeden z żołnierzy uderzył S. Adelgund bagnetem tak silnie, że upadła. 
   Następnego dnia, 15 lutego Siostry Franciszkanki pośpiesznie opuszczały swoje pomieszczenia. Strach i trwoga przed spotkaniem Rosjan paraliżowała wszystkich.  Około godziny 9.00 rozległ się krzyk dziewcząt, które były napastowane przez żołnierzy radzieckich w szpitalnej kotłowni. Wybuchła panika. Siostry ratowały się ucieczką przez piwniczne okna. Jednak na hałasy, dobiegające z piwnicy i wołania o pomoc zareagowała S. Adelgund. Odważnie pobiegła do kotłowni i zobaczyła, że życie Katarzyny, Gertrudy i Marii było poważnie zagrożone. S. Adelgund obroniła napastowane dziewczęta, które uciekły, nie zdając sobie sprawy, co spotkało ich wybawczynię. 
   S. Adelgund Tumińska została w bestialski sposób zamordowana przez "wybawicieli ze Wschodu". Oddała życie, broniąc czystości i godności dziewcząt".

"Zmasakrowane ciało, porzucone na pryzmie węgla znalazł w kotłowni ks. Brunon Riebandt. S. Adelgund została pośpiesznie i skrycie pochowana   u "stóp" św. Franciszka w ogródku Sióstr Franciszkanek przy ul. Wysokiej 13, gdzie spoczywa do dzisiaj".

Grób Siostry przy ul Wysokiej 13



To zdjęcie znajduje się w przedsionku Domu Sióstr Franciszkanek w Chojnicach


Może zamiast w dniu 14 lutego składać kwiaty  przed pomnikiem „Bohaterów ZSRR", władze Chojnic złożyłyby wiązankę na mogile siostry Adelgundy Tumińskiej.