środa, 2 lutego 2011

Myśli poplątane

Dzisiaj odbyła się w ratuszu prezentacja koncepcji projektu Chojnickiego Centrum Kultury i Promocji. Przybyło na nią sporo zainteresowanych osób. Prezentacji dokonali architekci Ewa i Janusz Pachowscy. Na pierwszy rzut oka przyszłe centrum wydało się być dość interesujące. Jeżeli przyjrzeć się przyszłej budowli, to mój niepokój budzi przeszklona duża część dachu, a to w odniesieniu do zimowych opadów i zagrożeń z tym związanych. Wyczułem, że na dziś, ten aspekt został spłycony i zbagatelizowany. Ciekaw jestem co przyniesie ze sobą przyszłość. Natomiast ucieszyło mnie wkomponowanie w projekt rosnących drzew przed obecnym Chojnickim Domem Kultury, chociaż los znajdującego się tuż przy schodach jesionu nie jest taki pewny. Niemniej okazały dąb i świerki  pozostaną na swoim miejscu. Natomiast na pewno usunięte mają być dwa lub trzy drzewa zlokalizowane z boku obecnego obiektu od strony ul. Sukienników. O ile pamiętam są to lipy, które darzę największą sympatią pośród  drzew. Wielka szkoda. Cóż życie. 
Podczas pokazu nasunęła mi się refleksja związana z obecnością na tym spotkaniu wszystkich burmistrzów. Głównego Arseniusza Finstera i dwóch wiceburmistrzów: Edwarda Pietrzyka i Jana Zielińskiego. I nie był to wcale odosobniony przypadek. 
Muszę przyznać rację tym wszystkim, którzy twierdzą, że Panowie nie mają zbyt wiele do roboty. W ostatnim czasie słychać było słowa krytyki „umowy koalicyjnej” dotyczącej w szczególności faktu powołania drugiego zastępcy, co nie jest obojętne dla budżetu niespełna czterdziesto-tysięcznego miasteczka. Tym bardziej, że burmistrz w wywiadzie dla "Czasu Chojnic"  zapowiedział cięcia wydatków. 
Powiedział między innymi: „Wszyscy poczują oszczędności, bo jeśli chcemy zrealizować inwestycje, musimy ograniczyć wydatki bieżące. W szkołach na pewno zmieni się zatrudnienie. Trzeba reformować oświatę. Na przykład wydajemy sporo na przygotowanie posiłków w szkołach, na wynagrodzenia dla pań kucharek. Trzeba się zastanowić, czy nie zlikwidować szkolnych kuchni i czy taniej nie będzie, jeśli zapłacimy za catering. W tym roku chciałbym rozpocząć rozmowy o prywatyzacji żłobka. Pracownicy ratusza też nie mają co liczyć na podwyżki. Wynagrodzenia pozostają na poziomie z 2010 roku”. 
Najłatwiej uderzyć w najsłabszych. Może warto byłoby zastanowić się nad optymalizacją funkcjonowania Urzędu Burmistrza. W szczególności najbliższego otoczenia. Przypomnę, że na forach internetowych podnoszono między innymi sprawę dwóch sekretarek burmistrza. Rację mają dyskutanci, że na taki luksus mało który przedsiębiorca by sobie pozwolił.
A biuro Rady Miejskiej po odejściu na emeryturę jednej z pracownic dalej obsługują dwie osoby i jakoś dają sobie radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz